Bogów w
świecie nie zliczone rzesze
Nakazów wiele
i kar nie mało
Do
doskonałości dążyć każą
To przytłacza.
Za stwórcę świata
podają się
Losami
kierują, za nas decydują
Czyżbyśmy
byli ich Simami?
Perspektywa kiepska,
sama grałam
Wśród nich
jeden miły
Jeden spoko
Lata, klopsy
dwa, oczka
i makaron po
plątany
Do błędów przyznaje
się
Że doskonały
nie upiera się
Jak każdy
wolną wolę dał
Sugestie przekazał,
nie nakazy i zakazy
Czy to aby
bóg?
Może obiad
jeno smaczny?
Kiedyś
dowiemy się
A może już
wiemy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz