miejsce na jakiś fajny cytat, szukanie w toku =)
~~ Ankieta ~~
(brak)

środa, 31 stycznia 2018

część II - Nowe wcielenie

Staruszka krzątała się przy piecu gdy usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi frontowych.
- to ty Anno, jesteś dużo za wcześnie jak chcesz to możesz mi pomóc. – zawołała do gościa.
- to nie Anna – odpowiedział głos z sieni
Od dawna staruszka nie słyszała tego głosu, przez ułamek sekundy nie mogła skojarzyć do kogo może on należeć.  – Beata! - krzyknęła uradowana i wyszła na spotkanie niosąc pełną tace kapuśniaczków, gdy staruszka zobaczyła gościa była pewna, ze to jej najmłodsza córka Beata. Zmieniła przez ten rok, który się nie widziały. Ubrana była w czarno-fioletową skromną choć nie ubogą suknię. Materiał był bez wątpienia dobrej jakości, poza tym odcień fioletu wskazywał na naprawdę wysoką cenę.
 - Nie jestem Beatą - powiedziała młoda dziewczyna w wejściu. Staruszka odstawiła talerz z potrawą i machnęła ręką.
– No tak, tak teraz jesteś wielką panią, handlarka na targu co u niej kupuje mięso, mi mówiła, ze widziała cię z tym szlachcicem, kupcem czy kim jest ten Leteg czy jak on się tam zwie. Zresztą nie ważne, tak ci jego sakiewka w głowie zawróciła, że o starej matce na rok zapomniałaś. Mogłaś powiedzieć, że nic ci nie jest. Zwłaszcza, że nazajutrz twojego zniknięcia mówiło się o dziewce karczemnej, którą ktoś zgwałcił i zabił na śmierć. Byłam pewna, ze to ty podobno wyglądała jak ty, tak mówili, że to ty. Chorą matkę na takie rzeczy narażać, biedna dziewczyna jej ciało zniknęło z ulicy podobno zabrali ją ciii nekromaty. Ty w najlepsze gdzieś świecie się szlajałaś i po roku prawie do miasta wróciłaś, wiem bo mi na targu powiedzieli tak, a oni wiedzą wszystko co się w mieście dzieje.
- nekromanci, a ów szlachcic jak go określiłaś nazywa się Lederg. Nie wyglądasz na chorą – Odezwała się w końcu dziewczyna.
- no tak panienka z wyższych sfer umie te wszystkie trudne słowa nie bądź taka przemądrzała gdyby nie ja nie było by cię na świecie.  – upomniała dziewczynę staruszka i kontynuowała dalej swój wywód. – Nie mam szansy wyglądać na chorą zostawiłaś mnie i porzuciłaś. Jesteś  zwykłą ulicznicą, skazałaś mnie na śmierć swoim zachowaniem, musiałam sobie radzić bez słowa zniknęłaś kiedy najbardziej cię potrzebowałam, wiedziałam, że tak się zachowasz. Zostawisz opuścisz starą matkę gdy nadarzy się pierwszy lepszy gach co pomacha sakiewką pełną monet.  Zawsze byłaś leniwa i miałaś fart w życiu do niczego się nigdy nie nadawałaś. Ale nie mogłam cię wyrzucić bo jesteś moją córką. Staruszka wyraźnie się podburzyła. Dziewczyna w progu miała już dość nieustannego ględzenia kobiety, dość się już nasłuchała
- Zamilcz!  - Krzyknęła dziewczyna – Nie jestem Beatą ona zginęła tej nocy co zabili tą karczemną dziewczynę, to byłam ja.  Teraz nazywam się Vindicare należę do Umbry po tym jak mnie uratował Lederg, uznał mnie za dość silną by mnie uratować.
- Dziecko co ty gadasz? Oszalałaś czy co? – podeszła staruszka do córki i objęła jej twarz dłońmi
Dziewczyna się szeroko uśmiechnęła - szalona to byłam jak wierzyłam ci, że nic nie osiągnę -  po czym roześmiała się głośno a staruszka osunęła się na ziemię czując ból w podbrzuszu
Vindicare dała krok nad kobietą i podeszła do stołu,  - Przyciskaj ranę dokładnie to dłużej pożyjesz  - powiedziała spokojnie i zaczęła jeść bułeczkę z kapustą.
Staruszka czołgała się po ziemi i krzyczała po pomoc.
- Nikt cię nie uszłyszy, przecież wiesz o tym, nie marnuj sił bez sensu. Myślę, że będę tęsknić za tymi kapuśniaczkami, szkoda, że nigdy nie chciałaś ich zrobić specjalnie dla mnie, są przepyszne. – Staruszka wpatrywała się w córkę z przerażeniem i niedowierzaniem  - pomóż mi jęknęła
- to było by bez sensu, nie uważasz – odpowiedziała spokojnie bez zbędnych emocji- pomagałam ci tak długo a ty nie okazywałaś wdzięczności, poza tym myślę, że dasz sobie radę sama jak widzę beze mnie ozdrowiałaś
Ranna kobieta nie przestawała krzyczeć i błagać o pomoc.
Vinica westchnęła – irytujesz mnie, mam cię już naprawdę dość. Daj mi choć raz w życiu nacieszyć się kapuśniaczkami w spokoju, zwłaszcza, że będą one ostatnie jakie zjem tak dobre- złapała kobietę za włosy i podcięła jej gardło. Staruszka jeszcze kilka razy rozpaczliwie zadławiła się krwią i padła w kałuży krwi. Morderczyni spokojnie usiadła spróbowała jeszcze kilku rarytasów ze stołu, zapakowała kapuśniaczki i wyszła omijając kałużę krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz